Archiwum 02 listopada 2017


Rozdział I
Autor: dzuzdyna
Tagi: najbliższe otoczenie. anulka  
02 listopada 2017, 16:49

Rozdział I

Najbliższe otoczenie. Anulka


- Darka! domofon słyszysz? To pewnie twoja Anula- próbowała przekrzyczeć hałaśliwy sprzęt jej starsza siostra.

- Słyszę, ubieram się Kasia. Proszę odbierz ten „demofon” i powiedz, że już schodzę. Szybko bo zaraz sobie pójdzie plisss, siostrzyczko kochana.

- Ile razy mam ci mówić, że mówi się domofon a nie „demofon”. Odbieram, ale pod jednym warunkiem, lecisz na róg do sklepu po paczkę słonecznika i chleb. Coś za coś, trzeba sobie pomagać... hahaha- powiedziała ironicznym głosem i wytarmosiła młodszą siostrę za włosy. Zawsze ją wykorzystywała i jak się dało wyręczała, o 7 lat starsza, do najmądrzejszych i najpiękniejszych nie należała, z ukruszoną przednią jedynką (trudno w to uwierzyć, ale do owego braku uzębienia przyczyniła się Daria*). Cwana i przebiegła jaszczurka, Daria jednak kochała ją, jak to w rodzeństwie, więc się na wszystko zgadzała. 

Z drugiego pokoju przez zamknięte drzwi, nie dało się nie usłyszeć rozwścieczonego pseudoojca.

- Kurwa odbierze go ktoś w końcu czy ja mam wstać?!

- Już idę tato, śpij!- odkrzyknęła Kaśka. Odebrała domofon. Przekazała Ani, że za chwilę Daria będzie na dole i zwróciła się do siostry prawie szeptem- Darka pieniądze masz na stole w kuchni tylko nie zgub bo Stachu nam głowy poobrywa. I na jednej nodze, zaraz cię widzę z powrotem. A potem możesz sobie z tą swoją bandą latać po osiedlu do woli.

 - Aha, jeszcze jedno umawiaj się z Anką o jakiejś konkretnej godzinie, zeby rano nie dzwonila. Bo teraz widzisz Stachu jest nie w humorze, wczoraj widocznie za mało wypił. A ja muszę jeszcze z nim siedziec i pilnowac domu, dopóki stara nie wróci z pracy.

- No dobra, dobra i nie mów na mamusie stara- powiedziała oburzona i zbiegła do czekającej przyjaciólki.

Ania była drobną, filigranową, dobrze wychowaną przez samotną matkę,dziewczynką. Długie włosy zawsze starannie uplecione w warkocz, skromnie, ale zawsze czysto i schludnie ubrana. Obie były ze sobą mocno związane, każdą chwilę dzieliły razem na wspólnej zabawie. Kochały się bardziej niż siostry. Niektórzy wołali za nimi papużki nierozłączki, bo rzeczywiście tak było. Gdzie Daria tam Ania i na odwrót. Daria zawsze marzyła, żeby mieć siostrę taką jak Anula, była od niej o rok starsza, przez co wydawała jej się być mądrzejsza i parę centymetrów wyższa. Zawsze mogły na sobie polegac i mówiły sobie o wszystkim. Łączyła je wielka, prawdziwa przyjaźń.

 

- Cześć Anulka, muszę iść do sklepu. Pójdziesz ze mną? Ojej poczekaj sekundę zapomniałam „lekramówki”. Muszę z powrotem skoczyć na górę.

Po chwili wróciła, lekko zdyszana i zauważyła, że Ania nie była tak jak zwykle uśmiechnięta, tylko coś widocznie ją martwiło.

- Cześć. Nie zdążyłam ci odpowiedzieć. Ne mówi się lekramówka tylko „reklamówka”- powiedziała bardzo oficjalnym tonem, lecz w duchu się podśmiewała, co na chwilę poprawiło jej humor, choć w żaden sposób nie dała tego po sobie poznać.

- No przecież wiem, tak tylko sobie powiedziałam. To jak możesz iść ze mna do sklepu?- chwyciła Anulkę za rękę, jednak dziewczynka raptownie odskoczyła jak poparzona.

- Właściwie to nie mogę. Przyszłam ci właśnie powiedzieć coś bardzo strasznego, mama to na mnie wymusiła. Dareczko kochana, tylko nie miej mi tego za złe. Nie mogę się z tobą bawić, i pozwól mi wytłumaczyć do końca. Mama mi powiedziała, że dzisiaj rozmówi się z twoją mamą, bo ponoć masz jakieś wszy we włosach i dopóki się ich nie pozbędziesz, ja nie mogę się do ciebie zbliżać. Mi mama wczoraj szorowała głowę takim specjalnym szamponem, a później wyczesywała grzebykiem i rzeczywiście parę ich miałam. Trochę było mi szkoda tych małych stworzonek, bo nie dosyć, że straciły dom to jeszcze mama je co do jednej zamordowała paznokciem. Mówiła jeszcze, że od tych robaczków głowa mocno swędzi. A ciebie swędzi?- spytała spokojnie i najdelikatniej jak tylko potrafiła, żeby nie zrobić koleżance jeszcze większej przykrości.

Daria przytaknęła, oczy zaszły jej łzami, a poliki zrobiły się purpurowe, po części ze wstydu i trochę z nerwów. Nie miała za złe Ani, że jej to powiedziała. Zawiodła ją mama, gdyż przypomniała sobie, jak parę dni temu powiedziała jej, że nie może przestać się drapać i, że ma wrażenie, jakby coś chodziło jej po głowie. Wówczas mamusia uspokoiła ją mówiąc, że wie co to jest i tym zajmą się jutro, bo teraz jest pochłonięta innymi rzeczami i żeby się nie przejmowała, jej starsze siostry też to miały. Dziewczynka jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zapomniała o świerzbiącym problemie i już nie zawracała nikomu tym głowy, w szczególności swojej mamusi. Bo tego dnia rzeczywiście była zajęta, usługiwała jej tacie i jego dwóm znajomym, którzy regularnie wpadali, do niego żeby się razem „odstresować”.

- Daria to nic, mama ci też kupi płyn na te robaki i znów będziemy mogły się razem bawić. Zobaczysz. A o której twoja mama wraca z racy? moja mama pyta.

Dziewczynka już nic nie odpowiedziała, uciekła zostawiając swoją przyjaciółkę na środku chodnika. Szlochając biegła do sklepu. Wzięła koszyk, wrzuciła słonecznik i poszła na dział z pieczywem. Chleba jeszcze jednak nie dowieźli, więc musiała poczekać. W kolejce za pieczywem stał jeszcze mężczyzna z córeczką i dwie starsze panie, koło których przycupnęła i uspokoiła się trochę. Włożyła ręce do spodenek i nagle uświadomiła sobie, że pieniądze, które miała na zakupy musiała gdzieś zgubić po drodze, b kieszenie były puste. Znowu zaczęła płakać, wiedziała co będzie jak wróci do domu bez chleba i co gorsze bez pieniędzy. Jedna z pań w kolejce zapytała małą co się stało? Daria nie mogła nic z siebie wydusić, tak płakała, że aż się zanosiła. W końcu udało jej się wydukać dwa słowa.

- Zgu, zgu zgubiłam pieniądze- była tak zrozpaczona, że panie nie mogły znaleźć słów, żeby choć odrobinę ją pocieszyć. Mężczyzna, który ustawił się za nią w kolejce, pokazał jej banknot 10 tysięczny.

- Dziewczynko czy tyle miałaś przy sobie pieniążków?

- Tak proszę Pana- głos jej się łamał, wyglądała jak siedem nieszczęść - To w takim razie są to twoje pieniążki. Przed chwilą znalazłem je w tamtej alejce- wskazał palcem miejsce- weź to twoje.

Podziękowała i wzięła choć wiedziała, że to nie mogły być jej pieniądze, gdyż w tej części sklepu nie była, ale wolała ukryć dumę w kieszeń i przyjąć pomoc, niż klęczeć na grochu w kącie przez die godziny z podniesionymi rączkami, bo jak to Stachu powtarzał „to jest najniższy wymiar kary”.


 

* kiedyś, podczas wspólnej kąpieli, kopnęła ją prosto w twarz, prawdopodobnie mała zrobiła to w akcie obrony przed gilgotkami siostry, jednak strata jaką poniosła jej starsza siostra towarzyszyła jej już na zawsze